To niemożliwe – powiedział rozsądek.
To ryzykowne – powiedziało doświadczenie.
To bezsensowne – powiedziała duma.
Ale mimo wszystko spróbuj – powiedziało serce.

Jesteśmy fundacją, która pomaga osobom z niepełnosprawnościami. Nasza działalność skupia się na dzieciach. Pomagamy poprzez kontakt ze zwierzętami. Nasi czworonożni przyjaciele wspomagają dzieci- stymulują ich rozwój, wspierają leczenie, są motywatorem do nauki, wyzwalaczem pozytywnych emocji.
Dlaczego zajęliśmy się właśnie taką formą terapii? Poznajcie proszę naszą historię.
Berbeć
Jest rok 2004 – rodzi się Szymon. Wyczekany syn. Po córce, oczku w głowie tatusia, przyszedł czas na przekazanie genów miłości do piłki nożnej. Jednak po półtora, naszym zdaniem, prawidłowego rozwoju przyszła chwila niepewności i zastanowienia…Czy ten chłopczyk, który jeszcze tydzień wcześniej mówił do nas pojedyncze słowa i uśmiechał się to to samo dziecko? Teraz jest zamyślony, jakby nieobecny, bez powodu przeraźliwie krzyczy. Niereaguje na swoje imię, unika kontaktu wzrokowego, nie przytula się.
Umówiliśmy się na wizytę do psychologa dziecięcego, jednocześnie zapisując się do jedynej na tamte czasy placówki diagnozującej AUTYZM. Niestety posłuchaliśmy Pani Doktor, która stwierdziła- cytuję – nie widzieliście jeszcze dziecka aytystycznego – koniec cytatu. Ok. Pełni szczęścia zrezygnowaliśmy z diagnozy w kierunku spektrum. Kosztowało nas to pół roku czekania na ponowną wizytę….
Brzdąc
Szymon ma2,5 roku. Jego mama a moja żona stoi na schodach centrum terapii z kartką w ręku. Diagnoza – autyzm dziecięcy. Jedna myśl przebija się prze zsflustrowaną głowę – wyrok – co teraz zrobię?
W tym czasie Szymon (cudzysłów)bawi się (cudzysłów) w układanie kaset video jakby codziennie startował w zawodach domino day. Rwie foliowe torebki do formatu główki od pinezki i krzyczy nie dając się przytulić. Minęło pół roku, bo tyle musieliśmy czekać na początek terapii. Jednocześnie zapisujemy go prywatnie na Integracje Sensoryczną. Dodam, że nie było wtedy w Łodzi innch dostępnych form wsparcia dzieci ze spektrum. Mijają miesiące….Już wiem, że Szymon nie zostanie piłkarzem a już na pewno nie będziemy chodzić na mecze. Jest bardzo nadwrażliwy słuchowo. Sumienie gryzie – dlaczego my?!
Szymon rośnie i coraz bardziej widać jak rozwojowo odstaje od swoich rówieśników. Wypowiada w większości niezrozumiałe słowa, dla nas słyszalne jako PITU, PITU, PITU
Smyk
Szymon ma 4 lata. Terapia przynosi efekty. Będąc któregoś dnia pod budynkiem gdzie Szymon chodzi na zajęcia spotykamy terapeutę z psem. Kupujemy psa. Ośmiotygodniowy szczeniak rasy Golden Retriver podbija nasze serca a naszemu synowi dodatkowo (cudzysłów)otwiera(cudzysłów) usta. Pierwsze zdanie Szymon wypowiada do Kapsla – SZOK!
Rusza mowa a wraz z nią komunikacja. Nawiązujemy relacje. Szymon (c)idzie(c) do przodu. Może iśćdo przedszkola integracyjnego…
Rodzice
Nasze spostrzeżenie na wtedy- w całej (C)machini(c) pomagania dziecku zapomina się o opiekunach. Otrzymujemy przekaz od terapeutki Szymona, że my rodzice nie jesteśmy ważni w terapii. To dziecko wymaga wsparcia i jest najważniejsze, rodzic sobie poradzi…Zaczynają się flustacje, zgrzyty w naszym związku przybierają na sile. Pojawiają się pytania,wzajemne oskarżenia – kto zawinił? Co źle zrobiliśmy? Szukamy winy w sobie samych i nawzajem.Są zamysły o rozstaniu. Nie ma kto nam pomóc. Jedna psycholożka, która podejmuje z nami terapię odchodzi z pracy po drugim spotkaniu. Czujemy niemoc…. Uprzedzeni do terapeutów i wszystkowiedzących Pań przedszkolanek nie chcemy i nie szukamy pomocy. Wychodzimy z kryzysu i walczymy dalej razem, sami.
Znamienne jest to, że Pan od Integracji Sensorycznej nie widzi sensu pokazywania nam co robi z Szymonem podczas terapii. Irytuje nas to trochę i mobilizuje do decyzji – nauczymi się sami pomagać synowi. Chodzimy więc na warsztaty dla rodziców. Tata kończy oligo, wczesne wspomaganie rozwoju. Kursy Integracji Sensorycznej i masażu taktylnego. Zostaje dogo i hipoterapeutą. Mama alpakoterapeutką.
Szkolniak
….Szymon idzie do szkoły integracyjnej, będąc tylko rok starszy od swoich rówieśników. Cieszymy się i jesteśmy dumni. Zaniedbujemy jednak w międzyczasie o dwa lata starszą córkę. Nie zauważamy jej problemów. Jako wcześniak, ledwo odratowana, reanimowana w karetce podczas drogi między szpitalami. Powinniśmy póścić ją do szkoły o rok później. Zaczyna mieć problemy edukacyjne i na poziomie relacji społecznych. Uczęszcza na terapię do psychologa i przynosi to efekty. Mamy super mądrą, nad wyraz dojrzałą, wrażliwą emocjonalnie córkę. Jesteśmyz niej dumni. Jest mega uzdolnioną osobą. Przez doświadczenia z bratem szybciej nam dorosła, ale jak!
Nawet nie wiemy kiedy minęła podstawówka. Całe szczęśnie, że wydłużono ją do 8 lat.Jest to dla Szmona zbawienne. Dojrzewa, dużo więcej rozumie. Jego wypowiedzi są z jednej strony totalnie niepoprawne stylistycznie a zdrugiej w 100% zrozumiałe, jednocześnie nie do powtórzenia.
Wąs pod nosem
Szymon jest już w szkole średniej, specjalnej. Będzie najlepszym kucharzem w Polsce.
I tu moglibyśmy zatracić się w sielance i skończyć opowieść jak nam się udało….gdyby nie to, że Szymon nie potrafi poradzić sobie z emocjami. W (c)starym(C) domu zjadł dosłownie połowę piętrowego łóżka. Tak radził sobie zemocjami. W szkole gdy przekroczono jego strefę komfortu wystawił z drzwiami Panią nauczycielkę. Do tego wszystkiego dochodzi dojrzewanie. Jest ciężko, ale staramy się. Wiemy, że będzie lepiej, że są podobne do nas rodziny, które mają gorzej, inaczej. Nie mogą wyjść zdomu, bo muszą się opiekować swoimi dziećmi a jedynym czasem wolnym jest czas gdy dziecko jest w przedszkolu, szkole, na terapii, rehabilitacji. Rozumiemy ich.
Marzenia
Dlatego stworzyliśmy to miejsce. Dla każdego rodzica, opiekuna, żeby po prostu byli z nami, odpoczeli, porozmawiali, wymienili doświadczenia, posiedzieli w ciszy, razem,sami. Bierzemy wszystkich, bo przeszliśmy wiele w życiu i chcemy pomóc teraz im. Tym na początku drogi i tym na każdej jej części. Naszym marzeniem jest to, żeby w czasie pobytu u nas(c) naładowali baterie(c) podczas gdy ich dzieci będą uczestniczyły w terapii ze zwierzętami, w zajęciach z Integracji Sensorycznej, w spotkaniach z innymi dziećmi. Wiemy jaka jest moc kontaktu dziecka i zwierzęcia – magiczna. Doświadczyliśmy tego nas woich dzieciachi chcemy, aby zaznały tego inne dzieciaki. Chcemy się tym podzielić, bo dobro to jedyna rzecz, którą dzieląc mnożymy.

Zapraszamy.